W pracy duszpasterskiej ogromną wagę przykładał do budowania miłości i pojednania w rodzinach. Kiedy dowiadywał się, że w jakiejś rodzinie relacje nie są dobre szedł do niej, pouczał, nieraz karcił, zaprowadzając w małżeństwach Bożą harmonię. Ksiądz Jan Paweł Chmielewski urodził się 5 stycznia 1889 r. w Uniszewie, w parafii Sząbruk. Po ukończeniu szkoły powszechnej uczęszczał do gimnazjum w Braniewie, gdzie w 1909 r. zdał maturę. W tym samym roku rozpoczął studia w Seminarium Duchowym w Braniewie. Święcenia kapłańskie przyjął 28 lutego 1915 r. we Fromborku z rąk bp. Augustyna Bludaua. Przez 13 lat pracował jako wikariusz w parafii Biesowo. Pod koniec I wojny światowej pracował w wojskowej służbie sanitarnej i jako kapelan wojskowy w Gąbinie. W kwietniu 1928 r, został proboszczem parafii Klebark Wielki. W prowadzeniu parafialnego gospodarstwa pomagała mu siostra Lidia.
Dobry pasterz
Obok zdjęcie z uroczystości 25. rocznicy święceń kapłańskich ks. Jana Pawła Chmielewskiego (luty 1940 r.). Był na niej obecny biskup warmiński Maksymilian Kaller, którego proces beatyfikacyjny toczy się obecnie w Niemczech. Kiedy w styczniu 1945 roku mieszkańcy Klebarka Wielkiego oczekiwali nadchodzącego frontu, gromadzili się na modlitwach w kościele. Wtedy zachęcali ks. Chmielewskiego, aby wyjechał, jak to uczynili niektórzy proboszczowie, gdyż wojska sowieckie brutalnie obchodzą się z duchownymi. Jednak nie uległ on namowom wiernych, a w jednym z kazań powiedział: „Jestem waszym pasterzem, a zły to pasterz, który w niebezpieczeństwie opuszcza owce swoje”. Po zajęciu Klebarka przez wojska sowieckie rozpoczęły się gwałty, grabieże i morderstwa. Sowieci zajmując poszczególne miejscowości, wiedzieli, że w kościołach można odnaleźć cenne naczynia liturgiczne. Słysząc historie o grabieżach w sąsiednich miejscowościach, ks. Chmielewski ukrył monstrancje i kielichy w jednym z gospodarstw.
Śmierć męczeńska
Jednym ze świadków śmierci ks. Chmielewskiego była Antonina Dusyn. Z jej wspomnień wiadomo że żołnierze sowieccy zaraz po wejściu na plebanię chcieli dowiedzieć się, gdzie są cenne przedmioty. Znęcali się nad kapłanem, chcąc wydobyć od niego te informacje, ale też i dlatego, że był duchownym. Ich agresję wzbudziło również zdjęcie rodzinne kapłana, na którym byli żołnierze w niemieckich mundurach z czasów I wojny światowej. Sowieci konającego kapłana wyrzucili przez okno na schody plebanii. W tym samym czasie spędzili młodych z całej wsi i uwięzili w piwnicy plebanii. – Gdy tak leżał, widziałam że kończy życie. Wszędzie była krew na śniegu. Obok ciała leżała sutanna. Wówczas byłam świadkiem śmierci mego wuja – wspomina Antonina. Przez kilka dni ciało kapłana leżało nienaruszone. Mimo próśb żołnierze radzieccy nie wyrażali zgody na jego pochowanie, a ludzie bali się go pochować bez ich zgody. Wreszcie ludzie wykopali w zmarzniętej ziemi płytki grób, gdzie pochowano ciało ks. Chmielewskiego. Liturgia pogrzebowa wraz ze złożeniem zmarłego w trumnie i grobie odbyła się 3 lipca 1945 roku.
Posługa biednym
Siostra kapłana, Lidia Chmielewska, w liście z lipca 1947 r. napisała: „Strasznym jest, że mój brat musiał umrzeć gwałtowną śmiercią, ale Pan Bóg tak chciał, żeby zmarł jako męczennik. Podczas I wojny światowej miał swoje prymicje, podczas kolejnej wojny obchodził 25-lecie kapłaństwa i podczas wojny musiał umrzeć. Brat jest pochowany przy plebanii, ma więc piękne miejsce przy Matce Bożej”. Ksiądz Leo Kamiński, który w 1946 r. objął opiekę duszpasterską parafii Klebark, w rok po męczeńskiej śmierci ks. Chmielewskiego pisał w swym liście: „Codziennie przechodzę obok Jego grobu i naradzam się z nim. Mam w nim dobrego orędownika w niebie”. Ksiądz Chmielewski wiele wysiłków w swej pracy duszpasterskiej poświęcił rodzinom, jak i osobom ubogim. Ze wspomnień parafian wiadomo, że wspomagał młodych, którzy zakładali rodziny. Jeśli nie było ich stać na organizację uroczystości zaślubin, kupował welon, urządzał skromne przyjęcie. Podobnie wspierał dzieci przystępujące do I Komunii Świętej, kupując najbiedniejszym buty i ubrania. Na rowerze przemierzał warmińskie dróżki, by odwiedzać swoich podopiecznych. Zapewne dlatego wierni mówili do niego „Ojczulku”. Parafianie wspominają swego proboszcza jako człowieka oddanego służbie Bogu i ludziom, który złożył ślub ubóstwa i do śmierci go przestrzegał. I mimo upływu wielu lat, mieszkańcy Klebarka nieustannie dbają o jego grób, modląc się przez jego wstawiennictwo do Boga.
Patron małżonków
O ks. Pawle Chmielewskim, małżeństwie i żywej wspólnocie wiary rozmawiają:
ks. Radosław Czerwiński oraz Marzena i Ireneusz Zielińscy (audio)